poniedziałek, 17 października 2016

Końskie zaloty

 Paring: JongKey
Gatunek: AU, Fluff
Ostrzeżenia: Raczej brak
Rodzaj: Oneshot







 ~*~

Dnie mijały jak na co dzień. Stałem w ciasnym boksie przez cały dzień, prawie w ogóle nie wychodząc na pastwisko. Stałem tylko w kupce moich odchodów, a słoma w moim małym koncie była wymieniana raz na dwa tygodnie. Do tego moja grzywa i ogon były nie raz poplątane, a z każdym dniem odnosiłem wrażenie, że w stajni pojawia się coraz więcej much. A, nie mogłem również zapomnieć o jednym ogierze, z którym nieustannie się kłóciłem i gryzłem. Powoli nie wytrzymywałem w tym piekle.

Pewnego dnia wydarzyło się coś, czego się nie spodziewałem w ogóle. Do stajni, późno w nocy wszedł właściciel. Spojrzałem na niego moimi zaspanymi, ciemnymi oczami, kiedy wszedł do mojego boksu i założył kantar. Chwilę później wyprowadził mnie na podwórko, by zaraz potem przekazać nieznanej mi osobie, która wprowadziła mnie do przyczepy transportowej dla koni.
Dopiero rano zorientowałem się, co się wydarzyło. Znajdowałem się na niezbyt wielkim wybiegu, obok dużego pola, na którym pasły się nieznane mi konie. To było pewne, że zostałem sprzedany. Domyślałem się, że nigdy nie będę mógł z nimi biegać, ze względu na to, że jestem ogierem.
Moją uwagę przykuła jednak brudnokasztanowata klacz. Była naprawdę piękna. Kiedy podeszła do mnie, by mnie obwąchać, momentalnie skuliła uszy, jakby dawała mi znak, bym z nią nie zadzierał, jednak ja już wiedziałem, że się nie posłucham.
Mijały tygodnie. Arabka dalej zachowywała się tak samo jak przy pierwszym spotkaniu. Była temperamentna, taka jaką lubię.
Pewnego popołudnia przyszedł po mnie obecny właściciel. Wprowadził mnie na główny placyk, gdzie stała przywiązana kobyła o brudnokasztanowatej maści. Podniecony już wiedziałem co się święci.
Poprowadzili mnie do niej, byśmy się obwąchali. Chwilę potem ustawiłem się za nią i stanąwszy na tylnych kopytach uniosłem się, by zaraz potem oprzeć moje przednie nogi o jej ciało i zacząć. I chyba nie muszę Wam tłumaczyć co dalej się działo.

***

Czwórka przyjaciół przyglądała się teraz Jonghyunowi, który najwyraźniej był dalej pijany.

-Wow, hyung! Czy tak właśnie wyglądał Twój ostatni wieczór z Key? - Spytał wesoło Taemin, szczerząc się do tego.

Jjong pokiwał dumnie głową.

-Wypraszam sobie! Jedynie jak wczoraj z nim spędziłem noc, to śpiąc w jego łóżku przez burzę! - Oburzył się Kibum, krzyżując ręce na piersi. - Z resztą nawet nie jestem z nim w związku, więc tym bardziej nie zamierzam się z nim przespać.

-Przecież nie raz widzieliśmy, jak się całowaliście. - Szturchnął go ramieniem w bok Minho.

-Co nie zmienia faktu, że się z nim nie umawiam. - Prychnął pod nosem, odwracając się do nich plecami.

-Czy Szafir dalej myśli, że jest ogierem i próbuje pokryć Ironę? - Zapytał pod nosem Key, przypatrując się gniademu wałachowi, krążącemu przy zadzie brudnokasztanowatej klaczy.

-A to nie jest Miron? - Zapytał Tae, podchodząc do starszego przyjaciela.

-Szafir nie jest gejem. - Zaśmiał się Jinki, czochrając najmłodszemu włosy.

-A może jednak? - Wyszczerzył się Taemin.

Kibum westchnął cicho, a po chwili wzdrygnął się, kiedy poczuł ciepły oddech na swoim karku.

-Nie długo Ty też będziesz tak brany Skarbie~

-Nawet o tym nie myśl.

-No ale Kibummie

Głowa Jonghyuna zbliżyła się coraz bliżej twarzy Kibuma, a sam brunet objął blondyna czule. Młodszy od razu odepchnął od siebie go i skierował się w stronę stajni.

-Gdzie mój ukeś mi ucieka? - Warknął na niego i chwycił jego rękę. Przybił go po chwili do ściany budynku stajni i zaczął namiętnie całować, przylegając do niego biodrami.

Młodszy Kim zamknął oczy, ale odwzajemniał jego pocałunki chętnie. Widać było po nim, że sam sobie wmawia te bzdury, że nie kocha przyjaciela, mimo tego, że go jednak kochał. Ba! On szalał za nim. Kiedy opanował się po chwili, odepchnął delikatnie starszego i podszedł w stronę ogrodzenia.

-Umma, chyba Ci się to podobało. Nie zamierzasz kontynuować tego? - zapytał go Taemin, szczerząc się słodko.

Key ignorując to pytanie wszedł na pole, gdzie były wypuszczone wszystkie konie i skierował się w stronę gniadego araba, który cały czas kręcił się obok kasztanki.

-Szykuj dupcię Kochanie~! Odwiedzę Cię w nocy~! - zawołał w jego stronę Jonghyun, patrząc w stronę chłopaka. Raźnie pomachał łapką w jego stronę, kiedy młodszy, nawet nie odwracając się do niego, pokazał w jego stronę kciuk w górę. Znając życie nawet nie słyszał co do niego mówi.

-Dobra Jjong, czas wracać do domu i wytrzeźwieć. - powiedział litościwie Jinki, ciągnąc przyjaciela w stronę mieszkania.


~*~

 Tak, tak wiem, już się tłumaczę. ㅠㅠ
Miałam pisać "Zawiodłem się na Tobie" zawiesiłam się, miałam pisać "Martwe zło" nie chce mi się wbijać na blogspota, by to pisać. (cudem wbiłam, żeby to opublikować). Ogólnie przez prawie cztery miesiące blog się kurzył i witał pustkami (nie spodziewałam się, ze ktokolwiek jeszcze będzie tutaj wbijać, a jednak są takie osoby)
ALE! *^*
Jak widzicie, powróciłam (może niekoniecznie aż tak bardzo XD) z krótkim, bo krótkim, ale jakimś oneshotem. Jak pisałam na Wattpadzie (na którego zapraszam tak a propo, bo sobie założyłam i będę wrzucała wypociny i tutaj i tam) może z tego powstać opowiadanie, jeśli będę miała wenę. XD 
Ogólnie męczyłam się z ogarnięciem tego czegoś zwanego oneshotem, bo a to czcionka nie pasi, a to kolor, a to jakieś inne chuje, muje dzikie wensze, nawet to musiałam pisać na innej stronie, więc za dziwny wygląd przepraszam. ;3; Może jak mi się kiedyś będzie chciało (w co ja wieżę? X'DD ) to to przepiszę. ^^;;
A na razie wyczekujcie mojego come backu, bo mam dużo różnych pomysłów. ^^ <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz