poniedziałek, 31 października 2016

Marwe zło - Rozdział 1

Paring: JongKey, 2Min (przelotnie)
Gatunek: Dramat, Supernatural, Horror
Ostrzeżenia: Duża ilość krwi,przekleństwa



~*~

   Rozpoczynał się jak co roku okres letni. Wiadome niestety było, że piosenkarze k-popowi nie mogli sobie zbytnio pozwolić na chwilę przerwy, jednak przy małej ilości szczęścia, zespołom udawało się "wyłudzić" kilka dni wolnych. Takimi szczęściarzami okazali się między innymi członkowie zespołu SHINee. Chłopakom udało się namówić menadżera na kilkudniowy wyjazd w odosobnione miejsce wgłębi jakiegoś lasu. 
   Jonghyun - główny wokalista o platynowych włosach siedział w swoim pokoju i pakował się do wyjazdu, który miał odbyć się z rana. Zaatakowała go bezsenność, a w czasie, gdy wszyscy się pakowali, ten pisał tekst do swojej nowej piosenki, którą chciał wydać za jakiś czas. Dlatego był przekonany, że jako jedyny jeszcze nie śpi w dormie, więc starał się zachowywać najciszej, jak tylko potrafił. Z tego wszystkiego jednak wyrwało go pukanie do drzwi. Odwrócił głowę w ich stronę i odpowiedział dość cicho "proszę'. Te otworzyły się, a po chwili z ciemności panujących na korytarzu wyłonił się Key, raper i przy tym chłopak Jjonga. Starszy widząc znajomą, delikatną buźkę podniósł się na nogi i skierował w stronę chłopaka.
-Co jest Bummie? Obudziłem cię? - zapytał z wyczuwalną troską w głosie, obejmując czule chłopaka o wielokolorowych włosach. Ten natomiast już ledwo przytomny wtulił się w dinozaurze ciało i zamknął oczy.
-Mmm... Nie mogę zasnąć... Obiecałeś mi, że dziś pośpisz ze mną... - mruknął cicho do jego klatki piersiowej.
-Przecież mówiłem Ci, że przyjdę po spakowaniu się Głuptasku. - zaśmiał się, głaszcząc swojego chłopaka po pleckach. Key natomiast znowu zamarudził cicho i objął jego szyję swoimi drobnymi łapkami.
-Zanieś mnie do łóżka...
   Jonghyun westchnął litościwie i wziął młodszego na ręce. Zgasił światło i zaniósł swoją księżniczkę do swojego łóżka. Również wsunął się pod pierzynę i wtulił w siebie rapera.
-Idź spać. Poczuwam nad Tobą i zaraz też zasnę - pocałował go czule w głowę i zaczynając go gładzić po plecach, zamknął oczy, zamyślając się. Nie chciał się przyznawać do tego, że napadła go bezsenność. W odróżnieniu od Kibuma, który zasnął dość szybko, Jongowi udało się to dopiero po ok. 30 minutach.

***

   Już od 6:00 w dormie zrobił się hałas. Wiadomo, przedrzeźniające się 2Min i Onew, jak zwykle uspokajający ich. W tym momencie tylko JongKey zachowywali spokojnie, ponieważ nikt nie podjął się wyzwania, by ich obudzić. Dopiero po kilku minutach z impetem do pokoju Dinozaura wparował Minho, a zaraz po nim Taemin ze szklanką zimnej wody.
-Pobudka wstać! Koniom wody dać! - zaśpiewał donośnym głosem najwyższy członek zespołu, wyrzucając kołdrę gdzieś w głąb pokoju.
   Jonghyun i Kibum jednogłośnie zaczęli marudzić w tym samym momencie, usilnie nie otwierając oczu. Jjong jeszcze dodatkowo objął Key swoimi nogami, chcąc zgromadzić przy nim jak najwięcej ciepła.

-Ja tu trąbie pół godziny, a Wy śpicie... Oy~ - zachichotał Taemin, który "zupełnie przypadkiem" wylał wodę ze szklanki na głowę Divy.

   Ten w błyskawiczny sposób otworzył oczy i podniósł się do pozycji siedzącej. Powoli zmierzył wzrokiem Minho, a zaraz potem Taemina. Patrzył na niego z istnym mordem w oczach, a po chwili nagle zaczął się wyrywać z objęć swojego chłopaka.

-Pożałujesz tego, dziecko jedne! - warknął, za wszelką cenę starając się dorwać do najmłodszego.

Minho widząc wkurzonego Key, parsknął śmiechem, a Jjong, który w ostatniej chwili mocno objął Kibuma, żeby go unieruchomić, również zaczął się śmiać. Przyłożył mu rękę do buzi, a po chwili wgryzł się zębami w jego szyję. Chłopak jęknął cicho, zamykając przy tym oczy. 2Min korzystając z okazji ulotniło się z pomieszczenia, śmiejąc się. Key warknął cicho pod nosem i dmuchnął w mokrą grzywkę. Po chwili poczuł, jak zostaje odwrócony w drugą stronę, a po tym czynie napotkał brązowe oczy platynowego, wbijające się w niego.

-Seksownie tak wglądasz z mokrymi włoskami~ - wyszczerzył słodko swoje bielutkie ząbki i przejechał dłonią po policzku młodszego Kima.

-Przestań~ - zachichotał słodko, przymykając powieki.

   Leżeli tak sobie razem w łóżku przez kilka minut, rozmawiając ze sobą. Tak bardzo uwielbiali spędzać czas sam na sam ze sobą. Patrząc na samo ich zachowanie, można było powiedzieć, że byli idealnie dobraną parą. Po tym Kibum niechętnie skierował się korytarzem do swojego pokoju, żeby się ogarnąć do perfekcji. Jonghyun poszedł w jego ślady i zabierając swoje wcześniej przyszykowane ubrania, zamknął się w łazience. Po upływie może blisko dwudziestu minut, wokalista wyszedł z łazienki. Dopakował swój bagaż, a potem wyszedł na korytarz z walizką. Zaniósł ją na dół, postawił obok rzeczy chłopaków i skierował się w stronę jadalni.

-Dzień dobry~ - powiedział melodyjnym głosem, a przyjaciele odwzajemnili gest. - Nie m tu Kibumka?

   Zaczął się jeszcze rozglądać dookoła, jednak Onew powiedział, że w ciągu tego dnia ani razu go nie widział. Dinozaur skierował się z powrotem do góry do pokoju poszukiwanego chłopaka. Spotkał go w jego pokoju, stojącego przy swojej kosmetyczce. Grzebał w niej, szukając odpowiednich kosmetyków. Jjong podszedł do niego cicho od tyłu, a po chili mocno go przytulił, na co ten lekko się wzdrygnął. Spojrzał kątem oka na napastnika i westchnął litościwie, poznając tę twarz. Uniósł się do góry i będąc dalej w objęciach swojego chłopaka, odwrócił się w jego stronę i zarzucając mu swoje ręce na szyję, spojrzał mu w oczy.

-No co Pan ode mnie chciał? - wyszczerzył słodko ząbki Key.

-Szukałem Cię Kochanie - uśmiechnął się słodko i pogładził dłonią jego delikatną i miękką twarz. Zauważył, że jego jedno oko jest już troszkę potraktowane jakimś malowidłem - Ile razy mam Ci mówić, że nie potrzebne Ci jakiekolwiek kosmetyki, żebyś wyglądał pięknie?

-Kłamiesz - stuknął go słodko w nos.

-Nie - oparł go lekko o stolik, na którym miał jakieś swoje perfumy, szczotki czy grzebienie, kosmetyki, a po chwili przybliżył twarz do jego buźki - Ja nigdy nie kłamię~

   Złączył ich usta ze sobą w czułych pocałunkach. Nie musiał długo czekać na odwzajemnienie ich, ponieważ chłopak z kolorowymi włosami od razu odpowiedział na te czułości. Po jakimś czasie platynowy zjechał ze swoimi wargami na jego bladą szyję, a dłońmi przejechał z jego pleców na pośladki, które zalotnie ścisnął kilka razy. Z ust młodszego wydobyło się kilka cichych pojękiwań. Po chwili starszy oderwał się od niego ze słodkim uśmiechem.

-Zaczyna i jeszcze nie kończy... - prychnął cicho pod nosem i skrzyżował ręce na swojej klatce piersiowej.

-Nie dzisiaj Kotku. Ale kto wie? Może podczas naszego pobytu uda nam się coś spsocić po kryjomu? - pocałował go naprawdę czule w policzek.

   Key przewrócił teatralnie oczami i wrócił do dalszego ogarniania twarzy. Kiedy już chciał zejść na dół, Jjong wziął go na ręce znowu jak księżniczkę i zniósł na dół. Postawił go na nogi na dole schodów i chwytając jego dłoń skierowali się do jadalni. Wszyscy się przywitali z Divą i zaczęli wspólnie jeść. Onew oczywiście opowiadał im o zapewnieniu sobie bezpieczeństwa własnego, czynnościach, jakby coś im się stało i takich sprawach.
   Potem wszyscy wsiedli do samochodu Jonghyuna. Kibum namówił swojego chłopaka do tego, by pozwolił liderowi prowadzić, a sam usiadł obok niego.
   Wyruszyli z dormu od razu po wrzuceniu walizek do bagażnika. Podróż mijała im przyjemnie. Wspólne rozmowy, wygłupianie się, nawet śpiewanie. Nie zorientowali się nawet, kiedy wjechali na leśną ścieżkę, która okazała się ich ostatnią drogą do celu.
-Patrzcie! To ten most, o którym mówił nam Hyung! Zaraz dojedziemy! - zawołał Taemin, zauważając przed nimi pomost.
   Jonghyun zrobił wielkie oczy, widząc za mostem strasznie nierówną drogę.

-O nie, nie, nie! Nie jedziemy tam dalej.

Wszyscy popatrzyli na chłopaka ze zdziwieniem.

-Przecież nawet nie dojechaliśmy na miejsce. - zwrócił się do niego Minho.

-A nie widzisz tej nierównej drogi? Przecież samochód mi się zepsuje na tych wybojach!
Wszyscy parsknęli śmiechem, a Jinki ruszył dalej. Dinozaur ciągle wypominał najstarszemu, żeby trochę zwolnił.

   Po ok. 5 minutach, męczarni dotarli na miejsce. Ujrzeli przed sobą przytulny, drewniany domek z bujaną ławeczką przy wejściu. Po zaparkowaniu pojazdu, przyjaciele wysiedli z niego i otworzyli bagażnik, by zabrać swoje walizki.

-Wiecie, że podobno ten dom jest nawiedzony? - zapytał wprost Minho, na którego od razu spojrzał przerażony Key.

-N-Nawiedzony...?

-Tak~ Podobno podczas każdej pełni księżyca zbierają tu się jakieś potwory i próbują się dobrać do delikatnych chłopców o nienaturalnych kolorach włosów~ - kontynuował raper.

-P-Potwory...?! QAQ

-Żabol przestań straszyć mi Kocurka - wywrócił teatralnie oczami Jonghyun i mocno przytulił swojego chłopaka - Poza tym jakby coś się miało stać, obroniłbym go - mówiąc to pocałował go w główkę.

-A akurat zbliża się pełnia~ - wyszczerzył się tym razem Taemin słodko. Kibum wtulił się mocno w Dinozaura.

-Przestańcie! Przecież dobrze wiecie, że żadne potwory nie istnieją - westchnął litościwie Onew, wyjmując ostatnie bagaże.

   Po tych słowach w otoczeniu zaczęła panować dziwna atmosfera. Mgła zaczęła się zbierać, a w okół nich zapanowała podejrzana cisza. Tą ciszę przerwało skrzypienie bujanej ławki przy wejściu. Całe SHINee obejrzało się w tamtą stronę.

-Co jest z tą ławką? - zapytał cicho Jonghyun, patrząc tępo w huśtawkę.

-Może zaczęła się bujać od wiatru? - odparł pytaniem Minho, patrząc tam gdzie wszyscy.

-Przecież nie wieje... - zauważył najstarszy. Przez to Kibum mocniej zacisnął pięści na koszulce chłopaka, w którego się wtulał.

-Minho idź to sprawdź... - poprosił cicho Tae, patrząc na wyższego. Między tą dwójką coś iskrzyło, jednak żaden z nich nie chciał nic o tym wspominać. Ten tylko westchnął litościwie i skierował się w tamtą stronę.

   Pozostała czwórka przyglądała mu się. Najwyższy wszedł po schodkach i zerknął na bujane siedzenie, które po chwili się uspokoiło.

-Widzicie? To nic strasznego, Boidupy! -zawołał do nich, a po chwili gestem pokazał Jinkiemu, żeby rzucił mu klucze do domku. Ten posłusznie wykonał polecenie, a potem zabrał swoją walizkę i zaczął kierować się w stronę domku, a zaraz po nim skierował się Taemin.

Kibum jednak dalej tulił się mocno do swojego chłopaka. Ten tylko go odsunął od siebie, a po chwili pocałował go czule i kilkakrotnie w usta. Oczywiście młodszy odwzajemnił chętnie jego pocałunki.

-Bummieś, spokojnie. Przecież nic złego się tu nie stanie - uspokoił go, gładząc go po policzku.
Key spuścił lekko wzrok, kiwając lekko główką.

   Po upływie około godziny, wszyscy się rozpakowali. Zdążyli zapoznać się z domem i okolicą, a teraz siedzieli wspólnie w salonie. Minho z braku zajęcia po prostu połaskotać Divą po bokach, przez co ten cały zesztywniał, a po chwili parsknął śmiechem. Jonghyun wystartował na ratunek, a w ostateczności dwójka raperów i główny wokalista wylądowali na podłodze. Platynowłosy i blondyn wyszczerzyli się do siebie i zaczęli łaskotać biednego Kibuma. Onew i Taemin dołączyli się do tych wygłupów i zaczęli uderzać ich poduszkami.
   Przez tą całą akcję, odkopali nogami dywan. Po chwili wszyscy się uspokoili, bo ich uwagę przykuła drewniana klapa w podłodze, zrobiona z tych samych desek, co podłoże. Można było zauważyć, że Minho zaświeciły się oczy.

-Wchodzimy tam?  - zaproponował wesoło blond włosy, wysoki chłopak, patrząc na wszystkich swoich przyjaciół.

   Można było poznać, że pozostali się zastanawiają. Kibum od razu pokręcił przecząco głową, chowając się za plecami swojego chłopaka. Nie kręciły go takie rzeczy.

-Umma, nie bój się. Będzie fajnie

   Zachęcał go wesoło Taemin. Chłopak jednak nie zmieniał zdania. Zniecierpliwiony Choi dobrał się ostatecznie do klapy i otworzył ją. Wszyscy ujrzeli schody prowadzące do jakiejś piwnicy. W pomieszczeniu było ciemno.

-Onew, będziesz jedyną odważną osobą i zejdziesz ze mną na dół? - jęknął żałośnie Minho, gdy zdał sobie sprawę, że żaden z pozostałych nie miał zamiaru schodzić na dół.

   Lider wyraźnie się zastanowił. Po chwili pokiwał głową, ale przedtem skierował się wolno w stronę swojego pokoju. Wrócił z pomieszczenia z dwoma latarkami. Jedną z nich podał przyjacielowi.
   Przygotowana dwójka przyjaciół zaczęła powoli schodzić na dół. Od razu do ich nozdrzy dotarł zapach zgniłego mięsa. Po dźwiękach wydawanych przez deski, z których została zrobiona podłoga mogli się domyślać, że piwnica stoi praktycznie w ruinie. Praktycznie w każdym miejscu zwisała jakaś pajęczyna, a na każdej powierzchni znajdował się kurz.

-Co tutaj tak śmierdzi? - zapytał Onew, rozglądając się dookoła.

-Chyba wiem, skąd pochodzi ten zapach. - odparł Minho, znajdujący się w innej części piwnicy.
Młodszy usłyszał kroki lidera, kierującego się w jego stronę.

-Co tam jest?

-Nie chcesz wiedzieć.

-No mów.

   Po chwili stanął mu na drodze wyższy. Uniósł pytająco brew, ale nie zdążył nic zobaczyć, bo przyjaciel kierował się z nim już w drugą stronę.

-Koty.

-Nie mogę zobaczyć zwierząt?

-Nie takie koty. Martwe koty.

   Na samo wyobrażenie różowowłosemu aż zebrało się na wymioty.
Minuty mijały, a dwójka w dalszym ciągu przeszukiwała pomieszczenia. W końcu dotarli do małego gabinety z książkami. Obaj zaczęli je przeglądać. W pewnym momencie uwagę blondwłosego zwróciła pewna księga. Obejrzał dokładnie jej okładkę, jednak przez słabe światło nic nie mógł dojrzeć.

-Co znalazłeś? - zapytał zainteresowany Jinki, podchodząc do niego.

-Chyba coś, co mnie przyciągnęło tutaj. Wróćmy może do chłopaków, bo pewnie Jjong nie wyrabia z uspokajaniem Kibuma i Taemina.

-A Tae czego miałby się bać? - zapytał go lider, kierując się w stronę schodów, po których weszli na górę.

-On pewnie się martwi o mnie.

   Chichocząc dwójka przyjaciół zaczęła wchodzić po schodach. Kiedy wydostali się z piwnicy, jak przewidział Minho, Taemin przytulił się do niego, mówiąc, że martwił się o niego.

***

   Piątka przyjaciół przesiadywała w salonie i przyglądała się księdze. W dotyku jak i w wyglądzie przypominała, jakby uszyto całą jej okładkę z ludzkiej skóry. Do tego wydostawał się z niej zapach jak ze zgniłego mięsa. Key starał trzymać się od niej w jak największej odległości. Jonghyun uspokajał go, Minho wraz z Taeminem przyglądali się jej, a Onew zastanawiał się, czy to był dobry pomysł, żeby zabierać ją ze sobą. 

-Otwieramy ją? - zaproponował wesoło Minho, na co maknae ochoczo pokiwał głową.
   Pozostali się również zgodzili, jedynie Kibum standardowo przyglądał się temu wszystkiemu w ciszy.
   Najwyższy podjął się wyzwaniu, żeby otworzyć tajemniczą książkę. Mimo tego, że na każdej stronie było kilka razy napisane, żeby nie czytać tej książki, zostawić ją w spokoju nie wypowiadać słów zapisanych w niej, chłopak nie przestawał przekręcać stron. Również demoniczne obrazki przedstawiające różne opętane postacie, palenie żywcem ludzi, albo zakopywanie ich w ziemi nie zniechęcały go do niczego. W pewnym momencie blondyn syknął pod nosem, gdyż przez to kartkowanie zaciął się stroną.
-Nic Ci nie jest? - zapytał zatroskany Onew, wstając, by ruszyć po apteczkę. Ten tylko go powstrzymał gestem ręki.
-Nie, spokojnie. Nic się nie stało - Minho zignorował lecącą krew, która skapnęła mu na stronę książki. Jednak długo nie mógł tak nacieszyć się "wolnością" bo starszy bez jego zgody zakleił mu ranę - Ey, coś tu jest napisane chyba! Podajcie mi kartkę i ołówek.

  Najmłodszy od razu przyniósł mu potrzebne rzeczy. Chłopak przyłożył kartkę do strony i w miejscu, gdzie zauważył wyryte litery zaczął mazać ołówkiem, ujawniając tajemnicze słowa.
   Po chwili na kartce znalazły się trzy słowa: kunda, astratta i montosse. Już miał mówić sobie pod nosem ostatnie słowo, jakim było canda, jednak w tym momencie powstrzymał go Kibum.

-Czekaj! Jeśli jest napisane w tej księdze, żeby nie czytać niczego, to lepiej nie mów tego tym bardziej na złość. Co jak to jakieś zaklęcie?

   Mówiąc to, cały się spiął i mocniej wtulił w swojego chłopaka.

-Nie przesadzaj. Nawet, jakby to było coś niebezpiecznego, dlaczego miałoby się znajdować w tym domku? - próbował go uspokoić Jonghyun.

-W sumie ciekawie mogła by brzmieć piosenka ułożona z tego. Coś w stylu: Jesteś niebezpieczna, nieobliczalna, każdy Twój ruch wywołuje lęk. Jednak Twe słowa coś dla mnie znaczą, które bez przerwy czarują mnie. Kunda astratta montosse canda, to Twój miłosny język jest - zaczął sobie śpiewać Minho, bujając się na boki.

-Serio jesteś w tym beznadziejny - stwierdził Onew, na co wszyscy zaczęli się śmiać.

   Standardowo wszyscy oprócz Kibuma. Ten w dalszym ciągu wyczuwał w tym coś niepokojącego. Mimo ciągłego głaskania go przez Jjonga, ten dalej siedział spięty.
   Nie minęła chwila, kiedy nagle wszystkie światła zgasły. W pomieszczeniu zapanowała cisza.

-Wygląda na to, że korki nam padły - stwierdził Onew, rozglądając się za jakąś latarką.

-Najwyraźniej linie wysokiego napięcia się zerwały. To pewnie spowodowane tym wiatrem i deszczem.

   Przyjaciele zaczęli się głowić, co z tym zrobić. W końcu w lesie nie było nawet zasięgu.

-Pojadę do miasta, poinformuję o problemie i powinno wszystko wrócić do normy - zaproponował Jonghyun, wstając.

Kibum, słysząc to momentalnie się podniósł i przytulił do swojego chłopaka mocno.

-Nie martw się Bummie. Niedługo wrócę - powiedział spokojnym głosem Jjong i pocałował go w usta. Ten tylko lekko odwzajemnił pocałunek.

   Onew zagarnął młodszego w swoje objęcia i przytulił. Key wpatrywał się w chłopaka w czasie, kiedy wychodził i biegł szybko do swojego auta. A zaraz potem zniknął w ciemności lasu.

***

   Trójka przyjaciół szwędała się po domku, chcąc mniej więcej go oświetlić. Jedynie Kibum siedział na balkoniku przed domem na bujanej huśtawce, zawinięty w koc. Jonghyun nie wracał od jakiś 2 godzin, a pogoda w ogóle się nie zmieniała. Zaczynał się o niego mocno martwić.
Chwilę potem wyszedł do niego Onew. Usiadł obok przyjaciela na bujanej ławce.

-Nie jest Ci zimno Key?

   Młodszy jedynie pokręcił głową. Nie chciał się odzywać. Onew powinien zauważyć, że się strasznie martwił.
   Postanowił z nim tak posiedzieć w ciszy. Ten spokój i szum wiatru jednak przerwał im męski krzyk przerażenia, przepełniony bólem gdzieś z głębin lasu.

~*~

Tak wiec prezentuje się pierwszy rozdział. Tak, dobrze czytacie. Pierwszy ROZDZIAŁ! *^*
Jak tak spojrzałam na długość tych wypocin, a to dopiero początek, przyjaciółka zaproponowała mi, żeby zrobić z tego opowiadanie. (Dziękuję Dinuś~ <3 )
Więc wyczekujcie odpowiedzi na pytanie "Co stało się Jjongowi?" *^*
Pierwszy raz takie oficjalne opublikowanie. Nigdy więcej. XDD
I postaram się wrzucić kolejne rozdziały co dwa tygodnie. ;3;

piątek, 28 października 2016

Martwe zło - Bohaterowie

Lee Jinki 




Kim Jonghyun




Kim Kibum





Choi Minho




Lee Taemin





poniedziałek, 17 października 2016

Końskie zaloty

 Paring: JongKey
Gatunek: AU, Fluff
Ostrzeżenia: Raczej brak
Rodzaj: Oneshot







 ~*~

Dnie mijały jak na co dzień. Stałem w ciasnym boksie przez cały dzień, prawie w ogóle nie wychodząc na pastwisko. Stałem tylko w kupce moich odchodów, a słoma w moim małym koncie była wymieniana raz na dwa tygodnie. Do tego moja grzywa i ogon były nie raz poplątane, a z każdym dniem odnosiłem wrażenie, że w stajni pojawia się coraz więcej much. A, nie mogłem również zapomnieć o jednym ogierze, z którym nieustannie się kłóciłem i gryzłem. Powoli nie wytrzymywałem w tym piekle.

Pewnego dnia wydarzyło się coś, czego się nie spodziewałem w ogóle. Do stajni, późno w nocy wszedł właściciel. Spojrzałem na niego moimi zaspanymi, ciemnymi oczami, kiedy wszedł do mojego boksu i założył kantar. Chwilę później wyprowadził mnie na podwórko, by zaraz potem przekazać nieznanej mi osobie, która wprowadziła mnie do przyczepy transportowej dla koni.
Dopiero rano zorientowałem się, co się wydarzyło. Znajdowałem się na niezbyt wielkim wybiegu, obok dużego pola, na którym pasły się nieznane mi konie. To było pewne, że zostałem sprzedany. Domyślałem się, że nigdy nie będę mógł z nimi biegać, ze względu na to, że jestem ogierem.
Moją uwagę przykuła jednak brudnokasztanowata klacz. Była naprawdę piękna. Kiedy podeszła do mnie, by mnie obwąchać, momentalnie skuliła uszy, jakby dawała mi znak, bym z nią nie zadzierał, jednak ja już wiedziałem, że się nie posłucham.
Mijały tygodnie. Arabka dalej zachowywała się tak samo jak przy pierwszym spotkaniu. Była temperamentna, taka jaką lubię.
Pewnego popołudnia przyszedł po mnie obecny właściciel. Wprowadził mnie na główny placyk, gdzie stała przywiązana kobyła o brudnokasztanowatej maści. Podniecony już wiedziałem co się święci.
Poprowadzili mnie do niej, byśmy się obwąchali. Chwilę potem ustawiłem się za nią i stanąwszy na tylnych kopytach uniosłem się, by zaraz potem oprzeć moje przednie nogi o jej ciało i zacząć. I chyba nie muszę Wam tłumaczyć co dalej się działo.

***

Czwórka przyjaciół przyglądała się teraz Jonghyunowi, który najwyraźniej był dalej pijany.

-Wow, hyung! Czy tak właśnie wyglądał Twój ostatni wieczór z Key? - Spytał wesoło Taemin, szczerząc się do tego.

Jjong pokiwał dumnie głową.

-Wypraszam sobie! Jedynie jak wczoraj z nim spędziłem noc, to śpiąc w jego łóżku przez burzę! - Oburzył się Kibum, krzyżując ręce na piersi. - Z resztą nawet nie jestem z nim w związku, więc tym bardziej nie zamierzam się z nim przespać.

-Przecież nie raz widzieliśmy, jak się całowaliście. - Szturchnął go ramieniem w bok Minho.

-Co nie zmienia faktu, że się z nim nie umawiam. - Prychnął pod nosem, odwracając się do nich plecami.

-Czy Szafir dalej myśli, że jest ogierem i próbuje pokryć Ironę? - Zapytał pod nosem Key, przypatrując się gniademu wałachowi, krążącemu przy zadzie brudnokasztanowatej klaczy.

-A to nie jest Miron? - Zapytał Tae, podchodząc do starszego przyjaciela.

-Szafir nie jest gejem. - Zaśmiał się Jinki, czochrając najmłodszemu włosy.

-A może jednak? - Wyszczerzył się Taemin.

Kibum westchnął cicho, a po chwili wzdrygnął się, kiedy poczuł ciepły oddech na swoim karku.

-Nie długo Ty też będziesz tak brany Skarbie~

-Nawet o tym nie myśl.

-No ale Kibummie

Głowa Jonghyuna zbliżyła się coraz bliżej twarzy Kibuma, a sam brunet objął blondyna czule. Młodszy od razu odepchnął od siebie go i skierował się w stronę stajni.

-Gdzie mój ukeś mi ucieka? - Warknął na niego i chwycił jego rękę. Przybił go po chwili do ściany budynku stajni i zaczął namiętnie całować, przylegając do niego biodrami.

Młodszy Kim zamknął oczy, ale odwzajemniał jego pocałunki chętnie. Widać było po nim, że sam sobie wmawia te bzdury, że nie kocha przyjaciela, mimo tego, że go jednak kochał. Ba! On szalał za nim. Kiedy opanował się po chwili, odepchnął delikatnie starszego i podszedł w stronę ogrodzenia.

-Umma, chyba Ci się to podobało. Nie zamierzasz kontynuować tego? - zapytał go Taemin, szczerząc się słodko.

Key ignorując to pytanie wszedł na pole, gdzie były wypuszczone wszystkie konie i skierował się w stronę gniadego araba, który cały czas kręcił się obok kasztanki.

-Szykuj dupcię Kochanie~! Odwiedzę Cię w nocy~! - zawołał w jego stronę Jonghyun, patrząc w stronę chłopaka. Raźnie pomachał łapką w jego stronę, kiedy młodszy, nawet nie odwracając się do niego, pokazał w jego stronę kciuk w górę. Znając życie nawet nie słyszał co do niego mówi.

-Dobra Jjong, czas wracać do domu i wytrzeźwieć. - powiedział litościwie Jinki, ciągnąc przyjaciela w stronę mieszkania.


~*~

 Tak, tak wiem, już się tłumaczę. ㅠㅠ
Miałam pisać "Zawiodłem się na Tobie" zawiesiłam się, miałam pisać "Martwe zło" nie chce mi się wbijać na blogspota, by to pisać. (cudem wbiłam, żeby to opublikować). Ogólnie przez prawie cztery miesiące blog się kurzył i witał pustkami (nie spodziewałam się, ze ktokolwiek jeszcze będzie tutaj wbijać, a jednak są takie osoby)
ALE! *^*
Jak widzicie, powróciłam (może niekoniecznie aż tak bardzo XD) z krótkim, bo krótkim, ale jakimś oneshotem. Jak pisałam na Wattpadzie (na którego zapraszam tak a propo, bo sobie założyłam i będę wrzucała wypociny i tutaj i tam) może z tego powstać opowiadanie, jeśli będę miała wenę. XD 
Ogólnie męczyłam się z ogarnięciem tego czegoś zwanego oneshotem, bo a to czcionka nie pasi, a to kolor, a to jakieś inne chuje, muje dzikie wensze, nawet to musiałam pisać na innej stronie, więc za dziwny wygląd przepraszam. ;3; Może jak mi się kiedyś będzie chciało (w co ja wieżę? X'DD ) to to przepiszę. ^^;;
A na razie wyczekujcie mojego come backu, bo mam dużo różnych pomysłów. ^^ <3