~*~
Wszyscy odetchnęli z ulgą, z wyjątkiem Kibuma. Ten dalej siedział nieruchomo w miejscu, a po jego policzkach spływały łzy.
-Co mu się stało..? - zapytał niepewnie Minho, patrząc na zamkniętą klapę. Oparł się rękoma o swoje nogi, uspokajając oddech.
-Nie wiem... Ale te jego oczy... One zmieniły barwę na bursztynową. Jednak wyglądały bardziej przerażająco niż pięknie.
Minho i Taemin rozmawiali między sobą, zastanawiając się, co mogło się tam wydarzyć. Po chwili dołączył do nich Onew.
-Wydawało mi się ostatnio, że troszkę bardziej się stresuje. Może wpadł w jakiś stan depresyjny, albo coś w tym rodzaju? - zaproponował im to Minho.
-Pójdę poszukać jakiś leków. Mam dużo różnych w apteczce, może znajdę coś na uspokojenie - powiedział Onew, chcąc już iść do swojego pokoju, ale napotkał na sobie parę zdenerwowanych, kocich oczu.
-Jak jakieś pigułki mają mu teraz pomóc, skoro strzeliłeś go z wiatrówki w łeb! - krzyknął, a do jego oczu ponowie napłynęły łzy - A Ty za to zamiast mu pomóc, wepchnąłeś go do tej piwnicy! - zwrócił się teraz do Minho, zaciskając pięści na swoich spodniach.
-Kibum, normalny człowiek po takim strzale już dawno by leżał na ziemi z dziurą w głowie i plamą krwi w okół, a ten jak gdyby nigdy nic stał i chciał ruszyć na naszego lidera! - zirytował się momentalnie Minho - Nie wiem co w niego wstąpiło, jednak pewne jest, że to już nie jest ten sam Jonghyun.
-Co nie zmienia faktu, że może teraz leżeć na ziemi i się wykrwawiać! - krzyknął, gwałtownie wstając.
Po chwili można było usłyszeć głośne uderzenia o klapę, która lekko się otworzyła. Można było zobaczyć te bursztynowe oczy i palce, chcące dorwać jakąś ofiarę. Minho stanął na kawałek drewna nogą, zamykając ją przy tym.
-Widzisz umma? Hyung żyje - powiedział słodkim głosem Taemin, chcąc trochę uspokoić sytuację.
-Darujcie sobie już te durne filozofie... - fuknął na nich obrażony i poszedł do swojego pokoju, w którym się zamknął.
Usiadł na łóżku razem ze swoim telefonem i słuchawkami. Podłączył je do urządzenia i włożył niewielkie słuchawki do uszu. Zaczął przeglądać swoją listę utworów, szukając odpowiedniej piosenki. Mimo tego, że wyglądał na spokojnego i grzecznego chłopaka, w jego playliście dominowała muzyka rockowa. Głównie zagraniczne zespoły, jednak można było też znaleźć sporą liczbę muzyki koreańskiej jak i japońskiej.
W tym samym czasie w salonie trójka przyjaciół dalej starała się rozwiązać zagadkę co się stało z Jonghyunem. Onew dalej szukał w swojej apteczce odpowiednich leków, Taemin siedział na parapecie i zamyślony wpatrywał się w widok za oknem, a Minho przekręcał kartki w tej dziwnej książce.
-Ey, to pewnie zabrzmi głupio, tym bardziej z mojej strony, ale wydaje mi się, że coś go opętało. Albo my zrzuciliśmy na niego jakąś klątwę - wymamrotał w stronę przyjaciół blondyn, wpatrując się w jedną z wielu kartek w książce.
Zainteresowany lider podszedł do młodszego od siebie chłopaka. Usiadł na miejscu obok na kanapie i spojrzał w wskazane miejsce.
-Te wszystkie słowa mówiące, by nie przeglądać tej książki, nie wypowiadać żadnych słów z niej i najlepiej zostawić ją w spokoju chyba jednak nie były zmyślone. Jak się przyjrzeć tym wszystkim pentagramom, nieznanym nam znakom i rysunkom różnych demonów naprawdę można poczuć niepokój. Do tego dotknij tej okładki. Wyraźnie czuć, że nie jest to jakiś papier, materiał czy inne z tych rzeczy. Jestem pewny, że to jest ludzka skóra.
Różowowłosy kiwał głową ze zrozumieniem, uważnie słuchając przyjaciela. Tak samo postąpił najmłodszy, nie zmieniając miejsca, na którym siedział. Jednak po chwili odwrócił głowę w stronę okna, mając wrażenie, że widział tam kogoś.
-Chłopaki... Tam stoi jakaś dziewczyna... - powiedział cicho, wpatrując się w ciemność lasu.
Podszedł do niego po chwili Onew i wpatrzył się w to samo miejsce.
-Gdzie? - zapytał, nie mogąc dojrzeć nic, poza ciemnymi drzewami i jakimiś krzakami.
-No tam - wskazał palcem dokładne miejsce postaci. Stała naprzeciwko ich, w miejscu gdzie kończyła się leśna droga, prowadząca do domku - Nie widzisz tej czarnowłosej dziewczyny? Ma poniszczone ubrania. Pewnie się gdzieś zgubiła w tym lesie. Może ją wpuścimy do domu?
-Minnie, to pewnie jakieś zwierze, albo drzewo - odezwał się po chwili Minho, ciągle przeglądając książkę.
Niebieskowłosy jednak pokręcił głową, dalej upierając się przy swoim. Po chwili Onew westchnął i wziął latarkę. Skierował się do drzwi wyjściowych z domu, by zaraz to stać na balkoniku ze schodkami prowadzącymi do wejścia. Poświecił latarką w miejscu, gdzie podobno stała dziewczyna.
-Ktoś tam jest? - zapytał głośno, świecąc w różne strony latarką.
Po upewnieniu się, że jednak nikogo tam nie ma, odwrócił się. Jednak tak szybko jak się odwrócił, tak samo szybko się spiął, widząc postać przechodzącą przez korytarz i słysząc do tego jakieś stłumione, zachrypnięte warknięcia. Wszedł wolno do środka, szybko się uspokajając, zdając sobie sprawę, że był to Kibum.
-Co robisz? - zapytał, zamykając drzwi.
Diva jednak nie odpowiedziała i zaczęła wracać do miejsca, z którego przybyła. Jinki wyjął młodszemu słuchawkę z ucha, co było jego błędem. Key wbił w niego zdenerwowane, kocie oczy, w których tańczyły płomienie, a do tego syknął na niego jak wkurzona kotka.
-Co mi przeszkadzasz w słuchaniu muzyki?! - warknął na niego, chcąc włożyć z powrotem słuchawkę do ucha.
-Uspokój się. Przecież nie chcę Ci nic zrobić - powiedział spokojnym głosem, patrząc na jego buzię. Chwycił jego rękę, powstrzymując go przy tym, od niesłuchania go - Nie chcesz posiedzieć z nami?
Chłopak wyrwał rękę z jego uścisku i skierował się do pokoju.
-Chcę być sam.. - mruknął do niego, wracając do słuchania ciężkiej muzyki. Zamknął po chwili za sobą drzwi z trzaskiem i zakluczył się w pomieszczeniu.
Lider odprowadził młodszego od siebie chłopaka wzrokiem, a potem westchnął cicho i skierował się do salonu.
-Kiedy włączyłeś latarkę, ta dziewczyna zniknęła, Hyung - powiedział cicho Taemin, ciągle wpatrując się w widok za oknem.
Najstarszy podszedł do niego i poczochrał mu włosy, spotykając się przy tym z marudzeniem niezadowolenia. Po chwili wrócił do Minho, wpatrującego się w książkę.
-Jestem prawie pewny, że to jakaś klątwa. Wyczytałem stąd, że jest to przeklęta księga, sprowadzająca śmierć. Co prawda mogłem coś pominąć lub przekręcić, bo jest napisana po angielsku, ale coś rozkminiłem - powiedział spokojnie blondyn, patrząc na starszego przyjaciela.
-A jak się tego pozbyć? - zapytał go, przenosząc wzrok na książkę z twarzy młodszego.
Minho wrócił wzrokiem również do stron, które zaczął przewracać. Po odnalezieniu odpowiednich stron, zaczął wskazywać palcem.
-Zakopanie żywcem - wskazał obrazek, pokazujący ową scenę. Przekręcał kartkę, chcąc już znaleźć drugi sposób, jednak starszy wyrwał mu książkę i wrzucił do kominka.
-Co robisz cepie?! - krzyknął na niego, podnosząc się na równe nogi - Nie chcesz go ratować? Przecież obiecałeś, że będziesz się nami opiekował! Nie zostałeś liderem po to, by zostawiać przyjaciół w potrzebie!
-Minho, nie będziemy przecież go rozczłonkowywać! Nie wierzę w te bzdury! - krzyknął, jednak po chwili wziął wdech, by się uspokoić - Naprawdę nie wiem, co się z nim stało, ale nie zamierzam się trzymać treści tej książki. Co, jeśli napisał ją jakiś szaleniec? Zabierzemy go do kościoła, ksiądz odprawi na nim egzorcyzmy.
-Przecież nie mamy tu zasięgu, ani samochodu.
-Aa... No racja... - podrapał się zakłopotany po głowie - Co mamy zrobić?
Usłyszeli po chwili jakieś niezrozumiałe dźwięki wykonywane przez Taemina. Odwrócili się w jego stronę.
-Tae, wszystko w porządku? - zapytał go Minho, podchodząc do przyjaciela.
Niebieskowłosy wymamrotał pod nosem jeszcze kilka niezrozumiałych zdań. Po chwili błyskawicznie się odwrócił w ich stronę i ścisnął ręką szyję blondyna. Wyglądał podobnie do Jonghyuna. Brudna od zaschniętej krwi twarz, zapełniona licznymi bliznami. Do tego tak samo jak Jjong miał bursztynowe oczy, niosące ze sobą niepokojącą aurę. Spojrzał z mordem w oczach na Minho, a po chwili zmierzył również wzrokiem Onew.
-By uratować opętaną osobę istnieją trzy sposoby. Rozczłonkowanie, spalenie lub zakopanie żywcem - mówił demonicznym głosem, za każdym razem wbijając po jednym paznokciu w szyję starszego.
Chłopak syknął z bólu, zaciskając powieki. Czuł, jak kolejne palce zaciskają się na jego szyi. Czujny Onew chwycił po chwili jakąś książkę i uderzył nią Taemina w tył głowy, który zachwiał się zdezorientowany. W tym czasie najstarszy mógł przyciągnąć do siebie przyjaciela, by nic mu się nie stało.
-Najpierw Jjong, teraz on. Co się dzieje w tym dniu? - zapytał Minho, opierając się rękoma o swoje kolana.
-Nie wiem, ale właśnie otrzymaliśmy odpowiedź na to, jak ich uratować - powiedział Onew, rozglądając się po pomieszczeniu - Nie wiem, czy możemy temu zaufać, ale chyba powinniśmy spróbować.
Blondyn podniósł się i spojrzał na starszego przyjaciela.
-Teraz nagle przekonany? - uniósł pytająco brew do góry.
-Dobra, nie gadaj tyle, bo mamy kolejnego opętańca w tym domu - powiedział troszkę drżącym głosem najstarszy.
-W takim razie co zrobimy?
Jinki ponownie rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym grasował Taemin.
-Wrzućmy go do kominka.
Wyższy pokiwał głową, po czym chwycił nóż, leżący na stole, który wcześniej posłużył mu do pokrojenia owoców i skierował się w stronę napastnika.
Opętany chłopak zmierzył ich wzrokiem i rzucił się biegiem w ich stronę. Blondyna sparaliżowało, kiedy miał już się bronić ostrym narzędziem przed atakiem. Taemin był zawsze jego najlepszym przyjacielem i nie mógł się przełamać, by zrobić mu krzywdę, nawet jeśli to łączyło się z uratowaniem go. Od pewnego czasu odnosił wrażenie, że może coś więcej do niego czuje, jednak nie był co do tego przekonamy.
Przez to zawahanie Taemin przewrócił chłopaka i zawisnął nad nim. Przybliżył się do jego szyi, wystawiając język.
-W odróżnieniu do wyleczenia, opętać może Was w różne sposoby. Nie tylko poprzez Naszą Panią, ale również przez ugryzienie, wymioty, polizanie. Nawet poprzez zwykłe spoglądanie sobie w oczy.
Ponownie do ich uszu dobiegł demoniczny głos. Chłopak już miał się wgryźć w szyję blondyna, kiedy Onew odepchnął go od przyjaciela. Pomógł wstać najwyższemu, po czym zmierzył go wzrokiem.
-Co Ty wyprawiasz? Mogłeś umrzeć! - krzyknął na niego starszy.
Teraz to Minho odepchnął od siebie Jinkiego, chroniąc go przy tym od ataku opętanego niebieskowłosego. Najstarszy nie mogąc utrzymać równowagi, upadł na stolik, przy tym łamiąc jego cztery nogi.
Niestety mimo faktu, że Taemin z dużą prędkością pędził w stronę kominka, zaparł się nogami, powstrzymując się przy tym przed upadkiem do niego.
-Minho, wrzuć go tam! - krzyknął do niego obolały lider. Chłopak spiął się, zaciskając zęby - Słyszysz Ty mnie?! Wrzuć go tam!
Oczy blondyna się zaszkliły przez napływające do nich łzy. Przygryzł wargę, a po chwili wepchnął młodszego do kominka. Chłopak krzyknął głośno, co bardzo go zabolało.
-Zarażona osoba nie zdoła uratować nikogo!
Usłyszeli głośne warknięcie. Taemin miał już zamiar wolno wypełznąć z kominka, jednak powstrzymał go od tego Onew, który uderzył go jednym z akcesoriów do układania drewna w kominku. Rozejrzał się szybko, po czym chwycił blat od połamanego stołu i chwytając gwoździe oraz młotek, leżące na szafce obok , przybił kawałek deski, do drewnianej ramy kominka. Teraz będą musieli w razie czego pilnować, czy nic im się nie pali.
Usiadł na fotelu, wsłuchując się w nieprzyjemne krzyki bólu. Minho stał przy palenisku, a po jego policzkach spływały łzy. Ostatnio można było zobaczyć go płaczącego około trzy lata wcześniej, kiedy zdobyli nagrodę najlepszych artystów roku.
Chwilę potem przyszedł do nich Kibum. Rozejrzał się zdezorientowany po zdemolowanym salonie.
-Co tu się stało...? - zapytał niepewnie, mierząc wzrokiem przyjaciół.
Minho wyjmował ostatni gwóźdź z deski, która wcześniej była niewielkim stolikiem. Upadł po chwili na kolana ze szlochem, widząc spalone ciało przyjaciela. Nie było szans, żeby to przeżył. Onew zmarszczył zdziwiony brwi i podszedł niepewnie do przyjaciela.
-Czy Wy wrzuciliście właśnie Taemina do kominka?! - krzyknął zdenerwowany Key, podchodząc do nich szybko.
Blondyn szlochał głośno, przytulony do spalonego ciała maknae. Onew w obawie, że coś jeszcze podpalą, chwycił garść ziemi i posypał ciało nieżywego przyjaciela, jak i zasypał kominek.
-Zabiję osobę, która napisała te wszystkie brednie! - krzyknął głośno Minho, wycierając łzy.
~*~
I tak prezentuje się już trzeci rozdział~
Tak wiem, zakończyłam go troszkę badziewnie, ale to tylko dlatego, że akcję, która się potem wydarzy chciałam opisać w czwartym rozdziale.
Jak pewnie też zauważyliście, ten rozdział,w odróżnieniu do dwóch poprzednich jest jakoś o 1/3 krótszy. Nie chciałam, by to opowiadanie wyszło zbyt krótkie, więc ten, jak i dwa następne rozdziały będą pewnie krótsze niż pozostałe. Ale to jeszcze się zobaczy. ^^;;
Mam nadzieję, że Wam się spodobało i standardowo zapraszam do komentowania, oraz czekajcie na kolejny rozdział, który ukaże się za dwa tygodnie. ♥